Poszly konie (koń) po betonie
Sobota, 10 lipca 2010
Km: | 122.14 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:24 | km/h: | 22.62 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 668m | Rower: | Champion |
Dzisiaj na trasie mialem ciekawa sytuacje z koniem, ale o tym troche nizej...
Jakis czas temu zakupilem nowy rower z zamiarem wyslania do Polski, bo jakos tak sie sklada ze zawsze kiedy jestem na wakacjach to nie mam specjalnie na czym pedalowac. Owszem jakis trek od taty sie znajdzie ale to nie to samo co szosowka dla takiego wyjadacza drogowego jak ja.
Zakupiony rower nie jest moze markowy, ale prezentuje sie calkiem niezle. Do tej pory nie jezdzilem na nim za wiele ale od piatku zostalem zmuszony z powodu defektu jaki przytrafil mi sie w starym rowerze (szerszy opis w czwartkowym wydaniu bloga).
Tak wiec z rana pojechalem do mojego ulubionego sklepu rowerowego w Shipley, gdzie okazalo sie ze z tylnego kolka nie da sie nic zrobic i niestety musze kupic nowe. Zostawilem tylne kolo (aby przelozyli mi kasete do nowego, ktore beda miec dopiero w czwartek) oraz przednie do centrowania. Przy okazji wymienili mi gratis pedaly w nowym rowerze z normalnych na SPD. Ja niestety z braku odpowiednich narzedzi nie potrafilem odkrecic zwyklych pedalow. I gdy juz zalatwilem wszystkie formalnosci ruszylem w trase. Jako ze bylo juz stosunkowo pozno bo po 13 nie nastawialem sie na dluzsza trase. Pojechalem wiec do Yorku czyli najczesciej uczeszczana trasa. Gdy tak jechalem wyprzedzil mnie w pewnym momencie jakis kolarz wiec tradycyjnie siadlem mu na kole i wiozlem sie za nim jakies 15 km. Musze przyznac ze dobre tempo narzucil 30-40km/h a czasem mialem ochote go wyprzedzic. Fajnie sie jechalo ale przed Yorkiem skrecil w inna ulice i dalej jechalem juz tradycyjnie sam. Tym razem jednak wjechalem do centrum miasta z zamiarem zrobienia fotek mojemu nowemu rowerowi w jakiejs ladnej scenerii. Wybor padl oczywiscie na York Minster czyli najbardziej rozpoznawalny punkt historycznego i pieknego miasta jakim jest York. Zdjecia ponizej.
Pokrecilem sie troche, porobilem kilka zdjec i ruszylem w droge powrotna. Srednia z 26.5 km/h przed wjazdem do York spadla do 23.9km/h po wyjezdzie, ale to i tak niezlze jak na mnie. Droga powrotna przebiegala bez zaklocen, aczkolwiek w pewnym momencie miala miejsce ciekawa sytuacja. I tutaj nastapi wyjasnienie tytulu wycieczki. Otoz jakies 3km przed Otley na jednym z nielicznych plaskich odcinkow wyprzedzilem dziwny pojazd. Skladal sie on z konia oraz cowboya ktory siedzial na czyms w stylu lawki zamontowanej miedzy dwoma kolami. Przypominalo to jakis rydwan z ta roznica ze jezdziec siedzial zamiast stac. Tak wiec wyprzedzilem ten "rydwan" bez wiekszych problemow gdyz kon szedl stepem. Smieszne zjawisko, nigdy wczesniej nie widzialem takiego powozu na angielskich drogach. Jade sobie spokojnie jakies 25km/h i nagle slysze stukot kopyt. Kon zmienil stepa chyba w klus bo galop to nie byl. No wiec nic innego tylko wrzucilem 6 bieg, rozpedzilem sie do chyba 45km/h i chwilowo mu ucieklem, po jakims czasie jednak znowu slysze stukot konskich kopyt po betonie. Mialem wrazenie ze jest tuz za mna i niemal czulem oddech konia. Dziwne to uczucie i az sie zastanawialem czy ten cowboy przypadkiem nie jest na tyle szalony by mnie staranowac. Nadepnalem na pedaly i uciekalem mu jakis czas ale w koncu skapitulowalem i ku mojemu zdziwieniu tez dziwny rydwan mnie wyprzedzil. Cowboy popatrzyl na mnie, zapytal czy wszystko OK (w typowo angielskim stylu), ja odpowiedzialem ze wygral i pobiegl dalej. Chcialem mu zrobic zdjecie, ale mi uciekl. Chwile potem slyszalem jak skrecil w jakas uliczke i korcilo mnie by pojechac za nim, ale juz nie mialem sil na dalsza zabawe. Troche zaluje ze nie cyknalem mu fotki na samym poczatku jak go wyprzedzalem, ale moze jeszcze kiedys go dopadne :)
Pogoda idealna, cieplutko wreszcie sie zrobilo, slonce za chwmurkami, nie padalo, lekko wialo. Taka aure poprosze przez 365 dni w roku!!!!!!!!!!!!!
Ponizej kilka fotek. Zdjecia nie sa rewelacyjnie, prawdopodobnie obiektyw w komorce chyba lekko sie zabrudzil ;)
York Minster - gotycka katedra
Hen Party
To niezwykle popularna w Anglii impreza z udzialem samych kobiet. To nic innego jak wieczor panienski, ktory obowiazkowo musi byc spedzony na dobrej zabawie, ktora polega na wypiciu jak najwiekszej ilosci drinkow i poderwaniu jeszcze wiekszej ilosci chlopakow. Faceci w tym czasie urzadzaja sobie stag party, ktorego zalozenia sa identyczne jak hen party.
Moj Champion pod pomnikiem cesarza Konstantyna Wielkiego
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych punktow miasta - Yorvik Viking Centre czyli muzeum Vikingow przedstawiajace ich codzienne zycie na tych ziemiach na przelomie IX i X wieku.
Kolejny rozpoznawalny punkt York to Clifford's Tower czyli jedyna pozostalosc w postaci baszty po zamku w Yorku
Lodziarnia
Port wycieczkowy na rzece Ouse w Yorku