Personal Best!
Niedziela, 31 sierpnia 2008Kategoria 5) 200 < ...
Km: | 356.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 16:12 | km/h: | 22.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Personal Best!
Dokonalem rzeczy o ktorej mi sie nawet nie snilo. Jak wielkie poklady energii drzemia w czlowieku, wystarczy tylko byc konsekwetnym i uparcie dazyc do celu, a rowniez jak sie okazuje - byc troszeczke spontanicznym ;)
Ale zacznijmy od poczatku. Dzisiaj moim zalozeniem bylo poprawienie mojego dotychczasowego rekordu w ilosci przejechanych kilometrow w ciagu jednego dnia - a wynosil on 209km. Planowalem "wykrecic" okolo 300 km a wyszlo znacznie wiecej. W mojej okolicy jest tylko jedna w miare plaska trasa - w kierunku York. Jednak jest ona oczywiscie krotsza niz zakladane 300 km wiec bylem zmuszony do robienia "petli". Jedno okrazenie ma okolo 80km wiec postanowilem zrobic 3 "petle" a potem jeszcze gdzies pojechac tak by wyszlo okolo 300km. Jednak plan ten zostal zweryfikowany w trakcie jazdy.
Wstalem o 5.30 a w trase wyruszylem godzine pozniej. Zaczalem bardzo ostroznie, wiedzac ile km przede mna. Postanowilem jechac spokojnie i nie forsowac tempa by przypadkiem za wczesnie nie opasc z sil. Bylo w miare cieplo, ale za to bardzo mgliscie co widac na zdjeciach ponizej
Mgla utrzymywala sie kilka godzin i byla troszke uciazliwa, pozniej jednak sie przejasnilo. Do Yorku dojechalem po 2h i 30 min, gdy zazwyczaj odcinek ten pokonuje w 2h 10min. No, ale tak jak wspomnialem wczesniej - nie mialem zamiaru forsowac tempa. Srednia to okolo 21km/h czyli troche wolno. Pierwszy kryzys zlapalem na 80 km i w tym momencie dopadly mnie watpliwosci czy przejade chociazby 2 rundy. Na szczescie kryzys ten minal szybko i jak sie pozniej okazalo - byl on pierwszym i ostatnim. Paradoksalnie im dluzej jechalem tym wieksza mialem srednia, a juz najszybsza na 3 okazeniu, gdy co jakis czas padal deszcz. Na drugim okrazeniu zrobilem sobie dluzsza przerwe (tak ok. 40 min.) na zakupy w Morrisons i doladowanie sie witaminami. Tak wyglada male centrum handlowe w ladnej miejscowosci Wetherby
Rzeka Wharfe oraz most w Wetherby
Byla godzina 15.20 a ja mialem dopiero 165km, wiec do 300 troche jeszcze brakowalo. Wedlug moich wyliczen wynikalo, ze do 22.00 powinienem zdazyc. Po wyjsciu z mini-marketu ze smutkiem zauwazylem ze zaczelo padac, no ale nie majac wyjscia ruszylem w trase. Od tego momentu deszcz z dluzszymi lub krotszymi przerwami towarzyszyl mi do konca wycieczki.
Tak wygladala szosa:
A tak moja kierownica :)
Gdy szczesliwie ukonczylem 3 runde byla godz 20.00 a licznik wskazywal 255km, wtedy to przystanalem pod zadaszeniem na stacji benzynowej i mimo ze padal deszcz podjalem spontaniczna decyzje - jade 4 runde! Czyli dodatkowo 80km. Czulem ze dam rade bo nogi same mnie niosly. Nie przepadam za jazda w ciemnosciach i do tego w deszczu ale nie bylo tak zle. Mialem dobra lampke diodowa z przodu, ktora swietnie oswietlala mi droge a z tylu oczywiscie kolejna lampke. Momentami nachodzila mnie mysl, aby pojechac jeszcze 5 okrazenie ale ostatecznie skapitulowalem. Czulem, ze jednak nie dam rady, ale ostatecznie wynik, ktory osiagnalem bardzo mnie zadowolil i usatysfakcjonowal. 356km wyglada nieco lepiej niz 209 ;)
I na koniec troche prywaty. Ten moj maly rekordzik dedykuje rodzicom, ktorzy wiem, ze dostaja palpitacji serca, gdy slysza o moich pomyslach i wyczynach. Nie martwcie sie, ja sobie doskonale daje rade :)
Pozdrawiam wszystkich, ktorzy przebrneli przez ten opis i zapraszam do komentarzy
PS. A teraz troche statystyk:
Moving time w rzeczywistosci mialem o pol h krotszy i srednia predkosc 22.1km/h. Nie wiem czemu na wykresie wykazalo wiecej
Ascent - pod gorke
Descent - z gorki
Flat - po plaskim
Trasa:
Shipley - Otley - POOL - YORK(1) - Weatherby - POOL - YORK(2) - Weatherby - POOL - YORK(3) - Weatherby - POOL - YORK(4) - Weatherby - POOL - Otley - Shipley
Dokonalem rzeczy o ktorej mi sie nawet nie snilo. Jak wielkie poklady energii drzemia w czlowieku, wystarczy tylko byc konsekwetnym i uparcie dazyc do celu, a rowniez jak sie okazuje - byc troszeczke spontanicznym ;)
Ale zacznijmy od poczatku. Dzisiaj moim zalozeniem bylo poprawienie mojego dotychczasowego rekordu w ilosci przejechanych kilometrow w ciagu jednego dnia - a wynosil on 209km. Planowalem "wykrecic" okolo 300 km a wyszlo znacznie wiecej. W mojej okolicy jest tylko jedna w miare plaska trasa - w kierunku York. Jednak jest ona oczywiscie krotsza niz zakladane 300 km wiec bylem zmuszony do robienia "petli". Jedno okrazenie ma okolo 80km wiec postanowilem zrobic 3 "petle" a potem jeszcze gdzies pojechac tak by wyszlo okolo 300km. Jednak plan ten zostal zweryfikowany w trakcie jazdy.
Wstalem o 5.30 a w trase wyruszylem godzine pozniej. Zaczalem bardzo ostroznie, wiedzac ile km przede mna. Postanowilem jechac spokojnie i nie forsowac tempa by przypadkiem za wczesnie nie opasc z sil. Bylo w miare cieplo, ale za to bardzo mgliscie co widac na zdjeciach ponizej
Mgla utrzymywala sie kilka godzin i byla troszke uciazliwa, pozniej jednak sie przejasnilo. Do Yorku dojechalem po 2h i 30 min, gdy zazwyczaj odcinek ten pokonuje w 2h 10min. No, ale tak jak wspomnialem wczesniej - nie mialem zamiaru forsowac tempa. Srednia to okolo 21km/h czyli troche wolno. Pierwszy kryzys zlapalem na 80 km i w tym momencie dopadly mnie watpliwosci czy przejade chociazby 2 rundy. Na szczescie kryzys ten minal szybko i jak sie pozniej okazalo - byl on pierwszym i ostatnim. Paradoksalnie im dluzej jechalem tym wieksza mialem srednia, a juz najszybsza na 3 okazeniu, gdy co jakis czas padal deszcz. Na drugim okrazeniu zrobilem sobie dluzsza przerwe (tak ok. 40 min.) na zakupy w Morrisons i doladowanie sie witaminami. Tak wyglada male centrum handlowe w ladnej miejscowosci Wetherby
Rzeka Wharfe oraz most w Wetherby
Byla godzina 15.20 a ja mialem dopiero 165km, wiec do 300 troche jeszcze brakowalo. Wedlug moich wyliczen wynikalo, ze do 22.00 powinienem zdazyc. Po wyjsciu z mini-marketu ze smutkiem zauwazylem ze zaczelo padac, no ale nie majac wyjscia ruszylem w trase. Od tego momentu deszcz z dluzszymi lub krotszymi przerwami towarzyszyl mi do konca wycieczki.
Tak wygladala szosa:
A tak moja kierownica :)
Gdy szczesliwie ukonczylem 3 runde byla godz 20.00 a licznik wskazywal 255km, wtedy to przystanalem pod zadaszeniem na stacji benzynowej i mimo ze padal deszcz podjalem spontaniczna decyzje - jade 4 runde! Czyli dodatkowo 80km. Czulem ze dam rade bo nogi same mnie niosly. Nie przepadam za jazda w ciemnosciach i do tego w deszczu ale nie bylo tak zle. Mialem dobra lampke diodowa z przodu, ktora swietnie oswietlala mi droge a z tylu oczywiscie kolejna lampke. Momentami nachodzila mnie mysl, aby pojechac jeszcze 5 okrazenie ale ostatecznie skapitulowalem. Czulem, ze jednak nie dam rady, ale ostatecznie wynik, ktory osiagnalem bardzo mnie zadowolil i usatysfakcjonowal. 356km wyglada nieco lepiej niz 209 ;)
I na koniec troche prywaty. Ten moj maly rekordzik dedykuje rodzicom, ktorzy wiem, ze dostaja palpitacji serca, gdy slysza o moich pomyslach i wyczynach. Nie martwcie sie, ja sobie doskonale daje rade :)
Pozdrawiam wszystkich, ktorzy przebrneli przez ten opis i zapraszam do komentarzy
PS. A teraz troche statystyk:
Moving time w rzeczywistosci mialem o pol h krotszy i srednia predkosc 22.1km/h. Nie wiem czemu na wykresie wykazalo wiecej
Ascent - pod gorke
Descent - z gorki
Flat - po plaskim
Trasa:
Shipley - Otley - POOL - YORK(1) - Weatherby - POOL - YORK(2) - Weatherby - POOL - YORK(3) - Weatherby - POOL - YORK(4) - Weatherby - POOL - Otley - Shipley
komentarze
chylę czoła :) dystans godny podziwiania.
co to za licznik na tej szosie? Echowell'a?
pozdrower hose - 22:53 wtorek, 16 września 2008 | linkuj
co to za licznik na tej szosie? Echowell'a?
pozdrower hose - 22:53 wtorek, 16 września 2008 | linkuj
Krzysiu jesteś godny podziwu:) gratuluje!!Pozdrawiam:*
Kejti - 22:10 poniedziałek, 1 września 2008 | linkuj
Ja też gratuluje za taki wspaniały ponad trzysetkowy dystans :-)
Coraz bardziej mnie motywuja te ponad 300-tki do zrobienia podobnego dystansu ... :-) JPbike - 20:55 poniedziałek, 1 września 2008 | linkuj
Coraz bardziej mnie motywuja te ponad 300-tki do zrobienia podobnego dystansu ... :-) JPbike - 20:55 poniedziałek, 1 września 2008 | linkuj
No 300 to jeszcze można zrozumieć, ale żeby w kółko i w taką pogodę a na dodatek lewą stroną to trzeba być nieźle zdeterminowanym :) Oczywiście gratulacje no i szczena mi opada na taki wynik.
QRT30 - 19:15 poniedziałek, 1 września 2008 | linkuj
No nieźle nieźle:)
300 oczywiście uznana, następnych już nie bedę musiał akceptować ;) blase - 17:08 poniedziałek, 1 września 2008 | linkuj
300 oczywiście uznana, następnych już nie bedę musiał akceptować ;) blase - 17:08 poniedziałek, 1 września 2008 | linkuj
Sz-a-l-o-n-yyyyyy:)Normalnie jak sie Ciebie czyta to sie chce wsiąść na rower i jechać....może nie od razu ponad 300 km, ale chociaż z 30:)) Jak to Angole mówią "I am impressed":)Gratuluje raz jeszcze i życzę dalszych sukcesów. Pozdro 900:*:)
Aldona - 13:29 poniedziałek, 1 września 2008 | linkuj
Komentuj